poniedziałek, 20 lipca 2015

Guilty pleasure


"Zajmuję się czytaniem znaków pod ubraniem."

Kiedyś podczas studiów zdarzyło mi się prowadzić zajęcia z młodszym rokiem. Miałam za zadanie opowiedzieć o tym, czym zajmowałam się w mojej magisterce, a zajmowałam się modą. Próbując bez niepotrzebnego przeintelektualizowania wytłumaczyć to, w jaki sposób na nią patrzę, wygłosiłam powyższe niefortunne zdanie, co wywołało ogólne zażenowanie. Mimo to, do dzisiaj utrzymuję, że jest w nim sporo sensu.

To, co mamy na sobie, a więc ubranie, jest bowiem nasycone mnóstwem znaczeń, których proweniencja i waga najczęściej pozostają w dużej mierze nieuświadomione. A ja uwielbiam bawić się w ich odczytywanie. 

Nie umyka mojej uwadze, że Holly Golightly nosi taki sam rodzaj okularów jak Blues Brothers, a Harry Potter w tej materii inspirował się Johnen Lennonem. 

Zastanawiam się dlaczego Karl Lagerfeld para się projektowaniem podróbek New Balance'ów.

Nie mogę udawać, że nie wiem, kto uszył moje ubranie i z czego jest ono zrobione.

Patrzę na króliczki na swetrach Prady i myślę o tym, co Miuccia miała na myśli mówiąc o post-skromności.


Moda nie jest niewinna.

Lubię oglądać filmy dla nastolatków, których akcja rozgrywa się w amerykańskim high-schoolu, uwielbiam jeść torty czekoladowe, najchętniej na każdą okazję zakładałabym złote buty i złote kolczyki i kiedy jestem sama w domu słucham Spice Girls. 

Do katalogu moich gulity pleasures powinnam dołączyć jeszcze to, że interesuję się modą. Nie potrafię się jednak na to zgodzić. Moda to dla mnie coś zupełnie innego niż spędzanie czasu na zakupach w galerii albo nawet przeglądanie Vogue'a. To super-istotny, wszechogarniający i zniewalający każdego proces. Poprzez kulturowy przymus ubierania się (mało kto odważa się pokazywać nago w pracy, czy na imprezie), wszyscy jesteśmy zmuszeni do uczestniczenia w tej grze. Czy będziemy graczami świadomymi, czy raczej wesołymi pionkami mniej lub bardziej zainteresowanymi tematem, zależy od nas. 

Moda może i jest "guilty", ale w inny sposób. Nie jest niewinnie nieszkodliwa, jest okrutna. Potrafi odebrać życie pracownikom szwalni w Bangladeszu, potrafi ośmieszyć, jeśli dokonamy złego wyboru, czy to zastępując spodnie rajstopowymi legginsami, czy ubierając się nieadekwatnie do okazji. Potrafi ona wreszcie trafnie wytknąć wszelkie lęki, frustracje i tendencje współczesnej jej epoce. Jeśli się bowiem umiejętnie patrzy, to ubranie i moda bardzo wiele nam zdradzają.

Starając się je zrozumieć, będę więc:
rozdzierać szaty i lamentować nad warunkami produkcji fast fashion
przytaczać anegdoty z życia mojej mamy oraz angielskiej arystokracji
bawić się w detektywa śledzącego użycia akcesoriów w pop-kulturze 
i przekonywać siebie i innych, że pod pozorem ubrania kryje się imperium znaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz